sobota, 1 września 2012

Rozdział 1


Gdy nauczyciel grozi ci oblaniem przedmiotu, myślisz sobie: Dobra, obleje trudno. Następnym razem.
Tym razem chodziło jednak o uwolnienia się przynajmniej na ferie zimowe od Connora, mojego psychicznego byłego.
Historia, to, co nazywam złem. Nauczyciel, spoko facet. Między innymi, dlatego, że pozwolił mi jakoś się podciągnąć.
Idąc zamyślona korytarzem wpadam, co i raz na uczniów liceum Storm High.  Usłyszałam głos mojej przyjaciółki Liz.
- Scarlett, chodź tu! – Woła.
 Nigdy nie stwierdziłam czy uważa mnie za głuchą, że tak krzyczy, czy jak, ale mniejsza z tym. Łokietkami przepycham się przez tłum licealistów i dostaję się do dziewczyny. Stałyśmy pod drzwiami biblioteki. Fakt, byłam tam stałym bywalcem, lecz nigdy nie spodziewałam się spotkać tu Liz.
- Mam pomysł na projekt z historii.
Westchnęłam.
- Wal. Czekaj, najpierw powiedź mi, czemu mnie tu przyciągnęłaś.- Wskazałam na drzwi do biblioteki.
Liz była wysoką dziewczyną z jasnymi lekko falowanymi włosami. Zwariowana, ale to chyba mało powiedziane. Przyjaźniłyśmy się od podstawówki i nigdy mnie nie zawiodła, tyle, że jej pomysły często to jakieś fantazję.
- Biblioteka. No tak. Teraz się tam skierujesz, pójdziesz do tej pani, co wydaje książki, weźmiesz jakąś i coś tam o niej naskrobiesz. Tyle, że wiesz musi być historyczna.
- Historyczna, taa… nie pomyślałam – przewróciłam oczami, – Ale co do tego, to nie jest takie złe. Przepuść mnie. – Chciałam wejść do pomieszczenia, ale Liz zagrodziła mi drzwi swoim ciałem.
- Uno momento, kochanie. Najpierw muszę cię poinformować, że dowiedziałam się od Niny, która dowiedziała się od Suzan i jeszcze kogoś, że jest nowy w szkole. Twój typ. Też się ubiera na czarno i kocha książki. Jest pomocnikiem w bibliotece. – Zamlaskała z niezadowoleniem.
- Po pierwsze, najpierw muszę pozbyć się Connora, dopiero później ktoś inny. – Już chciałam przejść przez próg, ale w ostatnim momencie odwróciłam się do dziewczyny. – Przystojny jest?
Liz uśmiechnęła się i zagryzła wargę.
- O tak. Sama był go chętnie schrupała, gdyby nie Patrick.
Nagle z tłumu wypadł potargany Patrick jak na zawołanie.
- Gdyby nie Patrick, to, co – spytał zmieszany.
  Zaśmiałyśmy się, a Liz pocałowała go na pocieszenie.
- Nic, kotku. Zupełnie nic. – Zwróciła się do mnie – Powodzenie – i puściła oko.
Bibliotekarka przywitała mnie z miłym uśmiechem. Mówiłyśmy sobie po imieniu. Już przyzwyczaiła się do mojej obecności tutaj.
- Witaj Scarlett. Szukasz czegoś konkretnego?
Odwzajemniłam uśmiech.
- Dzień dobry Mary, tak coś na historię. Tylko wiesz, coś naprawdę starego i dobrego na referat albo coś.
- Rozumiem. Oblałaś?
- Jeszcze nie. – Pogroziła mi palcem.
Wstała od biurka zapełnionego papierami, różnego rodzaju książkami i dokumentami uczniów. Miała na sobie szarą spódnicę za kolana i niebieską bluzkę z żabotem. Włosy spięte w surowego koka i czarne buty na obcasach.
Panna Mary liczyła sobie coś koła czterdziestki i wciąż była sama. Choć wiedziałam jak rozglądają się za nią faceci, ona nic sobie z tego nie robiła i mówiła, że jestem niedorzeczna z przypuszczeniami, iż kiedykolwiek mogłaby sobie kogoś znaleźć na stałe. Nawet nie wiedziała, w jakim błędzie jest.
Podeszła do mnie i delikatnie ścisnęła ramię.
- Muszę ci kogoś przedstawić. Będziesz nim zachwycona.
- Nie wątpię – mruknęłam pod nosem.
- Nazywa się Joseph i jest od ciebie starszy o rok. Jestem pewna, że razem rozwiążecie twój problem.
Spojrzałam na nią podejrzanie. Wiedziała o moich kłopotach z Connorem. Kiedyś przyszedł tu i pytał o mnie. Wyjaśniłam Mary sytuację i od tego czasu wspierała mnie jak mogła. Była taką starszą, poważniejszą wersją Liz.
- Który problem? – Spytam prostu z mostu.
- Ymm… myślę, że możesz liczyć na jego pomoc w sprawie twojego eks. Jest naprawdę, dobrze zbudowany. Zresztą jak go zobaczysz sama zrozumiesz.
Mówiła bez żadnej skruchy w głosie. Ona też chciała mnie z nim swatać, a ja nawet go nie znałam!
- Na Boga! Dobra, chce mieć to już za sobą.
Mary poprowadziła mnie korytarzem w stronę archiwów. Otworzyła dwuskrzydłowe drzwi i wepchnęła do środka. Śmierdziało stęchlizną i starymi książkami, co w sumie mi odpowiadało.
Wysoki chłopak siedział przy stole zawalonym podobnie jak biurko kobiety pisząc coś na pergaminie.
-Joseph – powiedziała, aby zwrócić jego uwagę.
- Daj mi chwilę, już kończę.
Szybko dokończył swoją pracę i podniósł głowę. Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem, ponieważ był to jeden z najprzystojniejszych mężczyzn, jakich kol wiek widziałam. Nie dałam jednak tego po sobie poznać i cały czas stałam przy Mary dumnie wyprostowana w zwykłejczarnej koszuli, czarnych spodniach i mojej nieodłącznej ciemnozielonej torbie na ramię. O nim nie można było tego powiedzieć. Zobaczyłam w jego szarych oczach cień zdumienia. Nie wiem czy tym jak wyglądam, czy tym, że w ogóle ktoś tu przyszedł.
- Scarlett szuka czegoś na referat z historii, pomożesz jej? – Zwróciła się do niego.
Wstał i schował ręce w ciemne jeansy.
- Oczywiście. Nie wypada odmówić tak pięknej osobie jak Scarlett, nie mylę się?
- W rzeczy samej, Josephie, w rzeczy samej. A nie mówiłam? – Szepnęła do mnie wychodząc. – Bawcie się dobrze – powiedziała na odchodnym.
Stałam zmieszana i czekałam na rozwój wydarzeń.
- Jestem Joseph – wyciągnął do mnie rękę – A ty to zapewne Scarlett. – Uśmiechnął się, a ja przyjęłam jego dłoń.
- Tak. Miło mi cię poznać.
- I wzajemnie. – Puścił do mnie oko.
- Amm… Nie musisz mi pomagać, sama znam to archiwum jak własną kieszeń, więc… - i ruszyłam przed siebie omijając mojego towarzysza.
- Ale… no dobra- poddał się widząc, że odchodzę w głąb rzędów półek nawet nie odwracając się w jego stronę.
Cieszyłam się, że nie poszedł za mną. Był jakiś dziwny. Taki miły. Stanęłam przy historii naszego miasta i zaczęłam przeszukiwać kolejne półki zapełnione starymi dokumentami, raportami itp. Rzuciłam torbę, stanęłam na palcach i spróbowałam sięgnąć po jakąś książkę oprawioną w skórę. Byłam już tuż, tuż, gdy nagle ponad mym ramieniem ktoś wyższy ode mnie sięgnął i zdjął olbrzymie tomisko. Obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Josephem. „A jednak za mną poszedł. Szlag”- pomyślałam.  


Rozdział krótki, ale dopiero początek.Mam nadzieję, że będzie się wam podobał dalszy ciąg.
Jak czytacie, komentujcie !!!!!!!!